Pożary traw

Początek wiosny to szczególnie pracowitych czas dla strażaków. Wszystko za sprawą pożarów traw. Do najpoważniejszego z nich doszło w rejonie ulicy Gródkowskiej w Psarach. Dlaczego – mimo apeli i możliwych kar – ciągle wypalamy trawy, szkodząc sobie i środowisku? O tym w rozmowie z Tomaszem Kotem,[nbsp] komendantem gminnym OSP w gminie Psary oraz naczelnikiem jednostki OSP w sołectwie Psary.

Głos Gminy Psary: Czy z roku na rok przybywa nam pożarów traw, a może tych interwencji jest jednak mniej? Od czego to zależy?

Tomasz Kot: Wszystko zależy od aury. Jeżeli mamy lekką zimę, bez śniegu i szybko robi się sucho to wtedy na wiosnę mamy urwanie głowy. Sprzyja pożarom traw także wietrzna pogoda, brak wody i oczywiście pierwsze słoneczne dni wiosny. Niestety pożary nieużytków mają związek z bezmyślnością ludzi, niekoniecznie młodzieży – bo tak niektórzy twierdzą. Często podpalają trawy właściciele działek, którzy potem dzwonią do straży pożarnej, bo sami nie potrafią opanować zaprószonego ognia. Często są to telefony w chwili, gdy ognień „podchodzi” już pod domostwa.

GGP: Pożary traw to zatem kwestia przyzwyczajenia, bo zawsze podpalało się na wiosnę?

TK: Trochę tak, jednak 20, 30 lat temu straż nie miała tyle pracy przy tego typu pożarach. Po prostu większość obecnych nieużytków była polami ornymi, zagospodarowanymi przez rolników. Teraz niestety jest inaczej i to wpływa na liczbę pożarów na początku wiosny. Ludzie ciągle nie wiedzą, że wypalanie traw jest niekorzystne, szkodliwe dla gleby oraz zwierząt zamieszkujących nieużytki.

GGP: To smutne zatem panie komendancie, że na liczbę pożarów ma wpływ głównie pogoda, a świadomość ludzi.

TK: Ludzie nie szanują także naszego wolnego czasu, bo do pożarów traw wyjeżdżają głównie strażacy-ochotnicy. Takie pożar dla nas oznacza rezygnację z wolnego czasu, wszak my także normalnie pracujemy i do pożarów jeździmy po pracy właśnie.

GGP: Niektórzy twierdzą jednak, że za częścią pożarów stoją sami straży, którzy za każdy dzień akcji gaśniczej dostają dodatkowe pieniądze, tzw. „dniówkę”.

TK: To nieprawda. W gminie Psary ochotnicy nie pobierają ekwiwalentu za wyjazdy do pożarów traw. Zrezygnowaliśmy z tego, by nie narazić się na tego typu zarzuty. Choć faktycznie mamy do tego prawo. Jeździmy za darmo, ochotniczo do gaszenia traw, bo jesteśmy wszak Ochotniczą Strażą Pożarną. Należy jednak pamiętać, że każdy wyjazd to realne koszty m.in. paliwa. Jednostki OSP w naszej gminie mają określone budżety i przeznaczanie większych pieniędzy na tego typu wyjazdy, jak do płonących traw, oznacza mniej pieniędzy na kupno np. mundurów czy innego sprzętu niezbędnego do prowadzenia akcji gaśniczych. Mamy stały budżet z Urzędu Gminy, to co „pójdzie” w paliwo nie przeznaczymy na inne zakupy.

GGP: Czy zatem koszty gaszenia pożarów traw mogą spowodować sytuację, że zabraknie OSP środków na prowadzenie innych akcji ratunkowych?

TK: Tak może się zdarzyć. Każdy wyjazd jest inny, koszty gaszenia takich pożarów są różne. Nigdy tego nie wyliczaliśmy dokładnie. Ważny jest także poświęcony na to wolny czas, ale uśredniając taki jeden wyjazd to około tysiąca złotych. Każdej wiosny na ten cel, na tego typu akcje przeznaczamy kilkadziesiąt tysięcy złotych, które można wydać na inny cel. Do akcji wyjeżdża jeden zastęp. Jest to 6 strażaków, którzy na miejscu oceniają sytuację i decydują o wezwaniu posiłków z innych jednostek. Koordynuje taką akcję wtedy Państwowa Straż Pożarna w Będzinie. Ona decyduje o jej zakresie i wezwaniu dodatkowych sił.

GGP: A taka akcja gaśnicza to też ciężka fizycznie praca, bo pożary traw gasicie takimi specjalnymi trzepaczkami?

TK: Owszem. Gasimy te pożary m.in. tzw. tłumicami. Trzeba pamiętać, że gaszenia pożarów na terenach wiejskich ma inny charakter niż w mieście. Trudniej nam dojechać do miejsca pożaru, trzeba rozwijać linie gaśnicze (doprowadzać wodę – przypis red.) sięgające 100, 200 metrów – to ciężka fizycznie praca. I także konieczność zużycia większych zapasów wody.

GGP: A gdzie najtrudniej gasić te pożary, gdzie tego typu zgłoszeń jest najwięcej?

TK: Z żalem stwierdzam, że w sołectwie Psary – a stąd się wywodzę - najczęściej gasimy pożary traw. Jest to oczywiście związane z licznymi nieużytkami. Największy pożar w tym roku to rejon ulicy Gródkowskiej, na szczęście udało się opanować pożar jeszcze przed zabudową i działkami mieszkańców. Strażacy z naszych jednostek OSP współdziałają także ze strażakami-zawodowcami podczas wypadków drogowych na popularnej dwupasmówce, drodze krajowej 86. Warto o tym pamiętać także w kontekście zaangażowania naszych jednostek w akcje ratunkowe teraz na wiosnę.